
Jarmark Perski-Izerski w Osadzie Kopaniec
Zaproszenie na regionalny jarmark Perski-Izerski przyjęliśmy bez wahania. Imprezę zorganizowano w średniowiecznej Osadzie Kopaniec gdzie, zgodnie z otrzymaną informacją, odżywają dawne obyczaje i tradycje. Wyruszyliśmy bez śniadania, zakładając, że na miejscu w daniach i napitkach będziemy mogli przebierać do woli.


Nasze zmysły oszalały już przy pierwszym straganie. Pierogi uśmiechały się nas, kusiły wszystkie bez wyjątku: z kaszą, grzybami, soczewicą, szpinakiem, na słodko, na ostro, z polewą i bez. Najbardziej zaczepne okazały się te z jagodami. Rozsądek nakazywał umiarkowanie, ale dla oczu i brzucha cały świat zamknął się nagle w ręcznie ulepionym pierogowym wnętrzu. Żołądek wyraźnie informował nas o swoim istnieniu. Pierwsze danie spałaszowaliśmy na stojąco 🙂
Podczas drugiego towarzyszyła nam psina Masza – maskotka jarmarku. O dziwo nie zależało jej na smakołykach. Szukała towarzystwa i domagała się smyrania za uchem :-). Nie wzruszały jej podtykane pod nos ciasteczka z pokrzywy, orzechowe kuleczki, ciasto z rabarbarem czy sernik. Siła charakteru do pozazdroszczenia.
Każde stoisko oferowało inne atrakcje. Królowały wyroby lokalnych wytwórców: syropy, nalewki, przeciery, miody, sery, wypieki ze zbóż nie traktowanych chemią, wegetariańskie i wegańskie dania pełne naturalnego aromatu, łakocie, ale tylko te zdrowe bez substancji konserwujących, glukozy, fruktozy i innych paskudztw z którymi nie radzi sobie nasz organizm.
Na dłużej zatrzymaliśmy się przy stoisku z kuchnią wegetariańską. Tarty i ciasteczka przypominały małe dzieła sztuki. Nazwy niektórych składników brzmiały egzotycznie, ale na pewno były dziełem matki natury. Nie jestem wegetarianką, jem i lubię mięso, ale po prostu od jakiegoś czasu zwracam uwagę na to co “wrzucam” do swojego brzucha i coraz częściej przekonuję się, że w ludzkim organizmie nic nie dzieje się “przez przypadek”.
Zamówiłam kawałek tarty, a Wojtaliński dobrowolnie i bez zachęcania wybrał kociołek zupy przygotowanej według filozofii pięciu przemian oraz ciasto z buraka. Nie wierzyłam własnym oczom. Moja lepsza połowa – zdeklarowany mięsożerca, omijający katowickiego Złotego Osła (knajpeczka z wyśmienitymi bezmięsnymi daniami) szerokim łukiem, z własnej woli zdecydował się na “dziwne jedzenie”, co więcej zaprosił mnie jeszcze na kawę pięciu przemian (?!). Znasz uczucie kiedy dokonuje się niemożliwe? To była ta chwila 🙂



Wszystko czego spróbowaliśmy wyglądało jak z obrazka i rozpływało się w ustach. Największymi oryginałami okazały się wspomniane już ciasteczka z pokrzywy i ciasto z buraka. Gdybym nie wiedziała, nigdy nie domyśliłabym się co jem! Nawet teraz ciężko mi porównać te smaki do innych, powszechnie znanych.

Na Perskim-Izerskim czas biegł w rytmie slow. Oprócz smaków otaczały nas przedmioty rękodzielnicze i artystyczne wykonane przez ludzi prowadzących świadomy styl życia, przekonanych, że świat można zmienić małymi krokami, zaczynając od… siebie.

Do domu wróciliśmy z plecakiem wypełnionym nalewką i konfiturą z płatków róży, kiszonymi liśćmi buka i kilkoma rodzajami białych serów. Najbardziej intrygują mnie liście buka. Podobno są idealne do sałatek i z powodzeniem mogą zastąpić kiszone ogórki.
A może znasz przepis w którym pojawia się ten osobliwy dodatek?

6 komentarzy
Dolnoślązaczka
Składniki
•5-6 liści sałaty masłowej •filiżanka młodziutkich listków buka •1 mandarynka •kilka listków świeżej szałwii •30 dag wątróbki drobiowej lub, jeśli ktoś woli pojedyncza pierś kurczaka •pół łyżeczki cynamonu •2-3 łyżki masła •1/3 filiżanki oliwy •pół łyżki sosu sojowego •pół kieliszka brandy lub porto (25 ml)
Etapy przygotowania
1.Liście myjemy, osuszamy i rwiemy. Mandarynkę obieramy i dzielimy na cząstki. Wątróbkę lub pierś kurczaka podsmażamy na maśle, doprawiając ją solą, pieprzem i cynamonem.
2.Z oliwy, sosu sojowego i alkoholu robimy dressing.
3.Wszystkie zielone składniki mieszamy ze sobą, układamy na nich mandarynki, na to pokrojoną (gorącą) wątróbkę/kurczaka i polewamy dressingiem. Podajemy od razu.
podrozyszczypta.pl
Dziękuję Dolnoślązaczko, ten przepis to strzał w dziesiątkę. Mam akurat tyle liści buka ile potrzeba i baaaardzo lubię wątróbkę 🙂
Tomek
Kilka razy już się tam wybierałem i jakoś nie mogę dotrzeć. Po twoich zdjęciach chyba wreszcie się skuszę ;).
podrozyszczypta.pl
oj tak, koniecznie. Pamiętaj aby nie jeść w domu śniadania 🙂
Anka
wszystko wygląda tak smakowicie, a ja na diecie 🙁
podrozyszczypta.pl
to proponuję białe sery. Będą idealne 🙂